Jak w temacie - zgłaszam się na wymiankę organizowaną na stronie Kolorowe Kartki przez Kasię.
Zasady zabawy:
- wykonujemy niewielką pracę, która koniecznie musi nawiązywać do tematyki świątecznej i/lub zimowej. Nawiązaniem mogą być typowo świąteczne/zimowe kolory lub kształty - gwiazdki, choinki, mikołaje czy bałwanki :)
Więcej szczegółów dowiecie się, klikając na obrazek po prawej stronie :)
Zapraszam do zabawy - choć dzisiaj ostatni dzień na zapisy!
Jeszcze się Wam tylko pochwalę, że dzisiaj nawet wujek google o mnie pamięta (w końcu podwójne święto):
A do tego wczoraj wieczorem po pracy skończyłam swój pierwszy w życiu sutaszowy kolczyk! :D Jeszcze tylko doszyję krawatkę z biglem i będzie gotowy :) A potem zrobię drugiego i na święta będę błyszczeć, a co ;P
W razie czego już na zapas zgłaszam się do Twórczego Weekendu, bo zajęć trochę przede mną ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Ingree
niedziela, 25 listopada 2012
czwartek, 22 listopada 2012
Coś nowego :)
Dzisiaj inaczej niż zwykle :)
Już wiele, wiele razy z zachwytem i zazdrością oglądałam grafiki dotyczące sutaszu. Nawet nie wiem jak trafiłam na pierwsze zdjęcie, wiem tylko że mnie zauroczyło. Od tamtej pory przeglądałam różne strony, blogi, warsztaty i skrycie marzyłam, że kiedyś zdecyduję się spróbować. Kiedy w końcu dojrzałam do tego, żeby poszukać szkoleń w mojej okolicy, ceny zwaliły mnie z nóg o.O
I tak oto sutasz poszedł do kąta na długie tygodnie.
Ostatnio jednak w zaprzyjaźnionej pasmanterii zauważyłam sznurki i koraliki, i znowu mnie coś natchnęło.
Pomyślałam sobie "raz kozie", no bo w końcu co mi szkodzi? Nie tylko w tej dziedzinie będę samoukiem, a jeśli mi nie wyjdzie i się nie spodoba, to przynajmniej nie będzie mi szkoda pieniędzy (niemałych) zapłaconych za kurs.
Wyszperałam więc zestaw promocyjny na allegro, zamówiłam i z niecierpliwością czekałam na przesyłkę :)
Dotarła, a jakże. Supełek w żołądku zacisnął się ciut mocniej jak zobaczyłam dłuuugaśną igłę, ale już po chwili stwierdziłam, że jest wspaniale giętka i naprawdę łatwo się nią operuje. Spodziewałam się, że sznurki będą sztywniejsze, że trudniej będzie to wszystko przeszywać i łączyć, a okazało się, że to całkiem przyjemne, choć pracochłonne :P
Tu zamówiony zestaw:
Jak widać jest wszystko co potrzebne, żeby rozpocząć swoją przygodę z tą techniką.
A tu moje pierwsze próby - ciut koślawe, ale przecież nikt nie rodzi się alfą i omegą ;P
Zdjęcia na dwóch różnych tłach, żeby oddać urodę kamienia pośrodku :P Zdjęcia słabej jakości - niestety ale raz że jestem marnym fotografem, dwa że już ciemno na dworze i światło zawsze nie takie jak trzeba, a trzy że programy do obróbki zdjęć to dla mnie czarna magia ;P
Oczywiście sutasz zanoszę na 64 Twórczy Weekend do Titanii :)
Zapraszam wszystkich do oglądania prac innych mróweczek, bo naprawdę warto :)
Zgłaszam się też na Candy do Magicznej Kartki, w którym wygrać można kolekcję Lekką Jak Puch pełną uroczych pasteli :)
Zabawa trwa do 29 listopada, więc przyłączajcie się, jeszcze jest czas :)
Dzisiaj na koniec zdjęcia panienki, bo Czarek coś ostatnio nie raczy mi pozować ;P
Na oczkach Ziuty widać jeszcze zacieki - pozostałość po kocim katarze, który zaatakował oczy właśnie. Walczymy cały czas, przemywając oczęta kwasem bornym i jest coraz lepiej :)
A panna przeurocza, rozmruczana, przytulaśna strasznie, a do tego łobuziara jakich mało ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Ingree
Już wiele, wiele razy z zachwytem i zazdrością oglądałam grafiki dotyczące sutaszu. Nawet nie wiem jak trafiłam na pierwsze zdjęcie, wiem tylko że mnie zauroczyło. Od tamtej pory przeglądałam różne strony, blogi, warsztaty i skrycie marzyłam, że kiedyś zdecyduję się spróbować. Kiedy w końcu dojrzałam do tego, żeby poszukać szkoleń w mojej okolicy, ceny zwaliły mnie z nóg o.O
I tak oto sutasz poszedł do kąta na długie tygodnie.
Ostatnio jednak w zaprzyjaźnionej pasmanterii zauważyłam sznurki i koraliki, i znowu mnie coś natchnęło.
Pomyślałam sobie "raz kozie", no bo w końcu co mi szkodzi? Nie tylko w tej dziedzinie będę samoukiem, a jeśli mi nie wyjdzie i się nie spodoba, to przynajmniej nie będzie mi szkoda pieniędzy (niemałych) zapłaconych za kurs.
Wyszperałam więc zestaw promocyjny na allegro, zamówiłam i z niecierpliwością czekałam na przesyłkę :)
Dotarła, a jakże. Supełek w żołądku zacisnął się ciut mocniej jak zobaczyłam dłuuugaśną igłę, ale już po chwili stwierdziłam, że jest wspaniale giętka i naprawdę łatwo się nią operuje. Spodziewałam się, że sznurki będą sztywniejsze, że trudniej będzie to wszystko przeszywać i łączyć, a okazało się, że to całkiem przyjemne, choć pracochłonne :P
Tu zamówiony zestaw:
Jak widać jest wszystko co potrzebne, żeby rozpocząć swoją przygodę z tą techniką.
A tu moje pierwsze próby - ciut koślawe, ale przecież nikt nie rodzi się alfą i omegą ;P
Zdjęcia na dwóch różnych tłach, żeby oddać urodę kamienia pośrodku :P Zdjęcia słabej jakości - niestety ale raz że jestem marnym fotografem, dwa że już ciemno na dworze i światło zawsze nie takie jak trzeba, a trzy że programy do obróbki zdjęć to dla mnie czarna magia ;P
Oczywiście sutasz zanoszę na 64 Twórczy Weekend do Titanii :)
Zapraszam wszystkich do oglądania prac innych mróweczek, bo naprawdę warto :)
Zgłaszam się też na Candy do Magicznej Kartki, w którym wygrać można kolekcję Lekką Jak Puch pełną uroczych pasteli :)
Zabawa trwa do 29 listopada, więc przyłączajcie się, jeszcze jest czas :)
Dzisiaj na koniec zdjęcia panienki, bo Czarek coś ostatnio nie raczy mi pozować ;P
Na oczkach Ziuty widać jeszcze zacieki - pozostałość po kocim katarze, który zaatakował oczy właśnie. Walczymy cały czas, przemywając oczęta kwasem bornym i jest coraz lepiej :)
A panna przeurocza, rozmruczana, przytulaśna strasznie, a do tego łobuziara jakich mało ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Ingree
czwartek, 15 listopada 2012
Hospicjum Cordis
Długo mnie nie było. Bardzo długo. Ale to historia do opowiedzenia na kiedy indziej :)
Dzisiaj będzie kraftowo.
Dla Hospicjum Cordis.
Prace zgłaszam też na 63 Twórczy Weekend. Choć ominęłam kilka, to jednak pozostaję wierna ;P
Jako że nie miałam pomysłu na prezenty dla dzieci, zrobiłam coś co mi w miarę wychodzi - decoupage.
Może znajdą się chętni :)
Poczyniłam dwa pudełeczka - jedno różane, malutkie, drugie różowe i dziewczęce - ciut większe.
A żeby nie było że tylko dekupażowałam, to jeszcze zrobiłam filcową okładkę na notesik :P
Bardzo mi się spodobała, nadaje takiego prywatnego charakteru zwykłej rzeczy którą kupić można wszędzie.
Teraz po głowie chodzą mi tego typu okładki na książeczki zdrowia moich milusińskich ;P
Tak tak, MILUSIŃSKICH w liczbie mnogiej :)
To część tej długiej historii, ale nasz Czarek ma swoją panienkę ;P Dziewczynka ma na imię Ziuta (Stanley wybierał imię) i pokrótce - uratowaliśmy jej życie.
Walka była długa i zażarta, późniejsze zapoznanie z Czarkiem też nie należało do najłatwiejszych, no ale kocięta są razem i mają się dobrze :)
Na zdjęciach widać, jak rozrabiają ;) Ziuta uwielbia drzeć na strzępy wszelkiego rodzaju papiery, ręczniki kuchenne, paragony i gąbki do naczyń, a potem jest na Czarka, bo po tym łazi ;P
Na pierwszym zdjęciu widać w jakim stanie była kotka, kiedy do nas trafiła.
W ten oto sposób zrobił mi się dłuuugaśny post pełen zdjęć :P
Pozdrawiam serdecznie wytrwałych! :)
Ingree
Dzisiaj będzie kraftowo.
Dla Hospicjum Cordis.
Prace zgłaszam też na 63 Twórczy Weekend. Choć ominęłam kilka, to jednak pozostaję wierna ;P
Jako że nie miałam pomysłu na prezenty dla dzieci, zrobiłam coś co mi w miarę wychodzi - decoupage.
Może znajdą się chętni :)
Poczyniłam dwa pudełeczka - jedno różane, malutkie, drugie różowe i dziewczęce - ciut większe.
Do tego kolczyki - wzór maków podoba mi się bardzo i na pewno do niego powrócę (Ci którzy śledzą bloga od początku zapewne widzieli je na wielkanocnych jajkach :P).
Bluszczyk długo leżał w szufladzie, czekając na swoją kolej, albo na moją wenę. Doczekał się wreszcie, a efekt bardzo mnie zaskoczył. Pozytywnie oczywiście.
Bluszczyk długo leżał w szufladzie, czekając na swoją kolej, albo na moją wenę. Doczekał się wreszcie, a efekt bardzo mnie zaskoczył. Pozytywnie oczywiście.
Bransoletki różane, takie jak lubię, delikatne, kobiece, nieco romantyczne.
Do tego trzecia, najszersza, z niedawno wypatrzonym motywem "ludowym" - tak mi się jakoś kojarzy. W każdym bądź razie uważam, że jest przepiękna i z całą pewnością poczynię kolejne takie ozdoby :)
Do tego trzecia, najszersza, z niedawno wypatrzonym motywem "ludowym" - tak mi się jakoś kojarzy. W każdym bądź razie uważam, że jest przepiękna i z całą pewnością poczynię kolejne takie ozdoby :)
Dorzucam też zdjęcia pudełeczka mojej mamy, która postanowiła dołączyć się do mojej paczki dla hospicjum.
A żeby nie było że tylko dekupażowałam, to jeszcze zrobiłam filcową okładkę na notesik :P
Bardzo mi się spodobała, nadaje takiego prywatnego charakteru zwykłej rzeczy którą kupić można wszędzie.
Teraz po głowie chodzą mi tego typu okładki na książeczki zdrowia moich milusińskich ;P
Tak tak, MILUSIŃSKICH w liczbie mnogiej :)
To część tej długiej historii, ale nasz Czarek ma swoją panienkę ;P Dziewczynka ma na imię Ziuta (Stanley wybierał imię) i pokrótce - uratowaliśmy jej życie.
Walka była długa i zażarta, późniejsze zapoznanie z Czarkiem też nie należało do najłatwiejszych, no ale kocięta są razem i mają się dobrze :)
Na zdjęciach widać, jak rozrabiają ;) Ziuta uwielbia drzeć na strzępy wszelkiego rodzaju papiery, ręczniki kuchenne, paragony i gąbki do naczyń, a potem jest na Czarka, bo po tym łazi ;P
Na pierwszym zdjęciu widać w jakim stanie była kotka, kiedy do nas trafiła.
W ten oto sposób zrobił mi się dłuuugaśny post pełen zdjęć :P
Pozdrawiam serdecznie wytrwałych! :)
Ingree
Subskrybuj:
Posty (Atom)